Skrzydła i kły - Gra Novej

- O rety... - powiedziałam.
Bardzo mnie to wszystko interesowało. Poruszyłam zainteresowana ogonem i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że go nie schowałam... O rety. W końcu razem z chłopakiem ruszyłam w kierunku baru. Ciekawe, kim jest mistrz tej gildii. I po co w ogóle gildie? Nie miałam zielonego pojęcia, ale ktoś, kto tą gildią zarządza na pewno dużo wie i może ma pojęcie jak sie tutaj znaleźliśmy.

Za barem stała piękna kobieta,była wysoka i szczupła,długie czarne włosy spływały jej na ramiona,nie miała makijażu,cóż...nie potrzebowała go, ubrana była w lekko obcisłą bladoróżową sukienkę. Na wasz widok uśmiechnęła się.
-Och,widzę dwoje nowych,zagubieni czy przyszli członkowie?-Zapytała,miała miły i wesoły głos,ale oczy...gdy spojrzałaś w jej zielone oczy wydawało Ci się jakbyś patrzyła w oczy kogoś,kto przeżył wiele setek lat i wiele doświadczył,niemal przewiercały Twoją duszę,czułaś jakby jednym spojrzeniem mogła z łatwością ocenić kim jesteś i ile potrafisz
-Zapomniała bym się przedstawić,jestem Chama-Uśmiechnęła się ponownie,a w chwile później stały przed wami dwa napoje,mrożona herbata i mocno czerwony sok z ozdobną truskawką wielkości piłeczki pingpongowej

Herbata, świetnie.
- Dzień dobry - przywitałam się. - Zagubieni ale czy przyszli członkowie to nie wiemy - odpowiedziałam kobiecie. - Jestem Camilla Damsel - przedstawiłam się.
Mój ogon drgał nerwowo i nie mogłam go utrzymać w miejscu. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Spojrzałam na chłopaka. Ta jego małomówność mnie dobija, mógłby coś więcej się odzywać.

-Zostaliśmy tu wciągnięci przez jakiś wir albo tornado sam nie wiem co to było...cóż,byłem bliski utraty przytomności-Przyznał Castiel
-Wir,tak...-Zastanowiła się Chama-Nie widziano ich od dziesiąte,a może i od setek lat...w każdym razie od wielkiej bitwy Fairy Tail w Edolas...ale skoro nie jesteście stąd,to nie wiecie o czym mówię-Uśmiechnęła się dobrodusznie po czy spojrzała wam głęboko w oczy stając się niezwykle poważna-Mówiąc,"nie stąd" mam na myśli "z innego świata",to długa historia,ale powiedzmy,że kiedyś było wiele takich wirów,tylko,że wszystkie prowadziły do jednego świata i najwyraźniej nie do waszego....powiedzcie mi,czy w waszym świecie też istnieje magia,znaczy poza wampiryzmem,w Edolas nie posiadali magi
Castiel zakrztusił się udając,że pije napój,najwyraźniej nie przypuszczał,że kobieta jest świadoma jego...inności,a sama mowa o innych światach najwyraźniej nieźle go zdziwiła

Mnie też ta kobieta bardzo zaskoczyła. Czyta ona w myślach czy jak? Przechyliłam głowę lekko na bok w zamyśleniu.
- Hm, a to magią nazwać można? - spytałam i po chwili rozłożyłam swoje skrzydła. - A czy istnieje u nas jakakolwiek inna magia to nie mam pojęcia, u nas liczy się technologia - powiedziałam.
To w takim razie ciekawe co za napój dała ona chłopakowi, ale nie wnikam.
- To w takim razie wie pani jakbyśmy mogli wrócić do naszego świata? - spytałam się z nadzieją.
Byłam jednak mimo wszystko zdołowana. Tym trudniej będzie nam wrócić do domu. Jeśli przynajmniej na razie nie będzie możliwości powrotu to pewnie tu zostanę...

/Przypominam,że chłopak żywi się kolorem/

-Wygląda mi to na magię przejęcia-Po Twojej minie zrozumiała,że nie masz pojęcia o czym mówi-To magia pozwalająca na przejęcie ciała lub jego części pokonanych stworzeń,cechuje się to sporą siłą fizyczną,a każde stworzenie ma inne cechy i zdolności...ale wyczuwam w Tobie coś jeszcze...coś podobnego do niego-Wskazała na Castiela
Kobieta zamyśliła się słysząc drugie pytanie
-O ile mi wiadomo,można wrócić tylko tą samą drogą,którą się przybyło,ale jak już wspomniałam,to pierwszy wir od stuleci,a jeśli traficie na kolejny nie mamy pewności czy traficie do swojego świata

Westchnęłam nieco zrezygnowana.
- No dobrze, to chyba na razie nie zostanie nam nic innego jak dowiedzenie się więcej o tym świecie - rozejrzałam się. - I wy jesteście tak zwaną... gildią? - spytałam.
Ukryłam swoje skrzydła, a skoro tu jest to w miarę normalne to pozwoliłam na to, by mój ogon sobie beztrosko majtał poza spodniami. Znowu zerknęłam na Castiela. Że też akurat z nim tutaj wylądowałam...

Zamyśliłam się. W sumie to dobra droga, bym mogła dowiedzieć się czegoś więcej o sobie. Czyli zwłaszcza kim tak naprawdę jestem.
- No cóż, to może jednak będę chętna na dołączenie do was, tylko trzeba będzie mi pewnie sporo tłumaczyć... - podrapałam się po głowie.

-Pewnie tak,jednak zanim przystąpisz do naszej gildii...zanim oboje przystąpicie-Dodała patrząc na Castiela,którego napój z mienił kolor na szary i przypominał owsiankę,a truskawka skurczyła się do wielkości małego kamienia,przybierając podobny kolor
-Najpierw czeka was test magiczny...cóż,wiem,że niewiele wiecie o własnej magii ale możecie też używać siły fizycznej...takie mamy zasady-Powiedziała przepraszająco

No ciekawie z tymi kolorkami... Kiwnęłam głową na słowa kobiety.
- No dobra, to skoro trzeba to trzeba - powiedziałam.
Westchnęłam. Jestem tu dopiero chwilę, otaczają mnie ludzi... z jednym wyjątkiem a ja już czuję się strasznie samotna. Miałam nadzieję, że uda mi się jakoś przyzwyczaić do rzeczy tutaj. Cała ta magia... mimo wszystko fascynujące.

-Musisz się zmierzyć z jednym z naszych magów-Powiedziała kobieta zamaszystym gestem wskazując na niewielką grupkę,która się za wami zebrała.
BYli tam Helio,Luno,kobieta z okularami o pięciu soczewkach,które mogła zamieniać,jakiś chłopak w ciemnych okularach,za którymi widziałaś jakąś dziwną czerwoną poświatę,facet z białymi włosami z czymś co wyglądało jak złożone wachlarze pochowane po kieszeniach i...jakiś nienajlepiej wyglądający staruszek,który cały się trząsł i podpierał na lasce

Rozejrzałam się. Ten staruszek wyglądał na łatwego przeciwnika, ale nie chciałam dać się zmylić pozorom. Kto wie, jakie specyficzności mogą być w tym świecie? Spojrzałam na chłopaka.
- No dobra, ty pierwszy, chcę zobaczyć jak to wygląda - powiedziałam w końcu.
Ja jeszcze niewiele wiem o swoich mocach...

-Taaaak...w takich momentach nagle znika cały feminizm-Stwierdził chłopak z przekąsem i spojrzał na przeciwników-Może on-Powiedział wskazując na białowłosego
-A więc wybrałeś przeciwnika...miejsce wybierze się samo-Oznajmiła mistrzyni unosząc otwartą dłoń nad którą pojawił się jasno-fioletowy krąg pełen misternych wzorów.Był na tyle duży,że zmieściła się pod nim nie tylko mistrzyni ale także ty,Castiel i wszyscy przeciwnicy,w następnej chwili wszyscy znaleźliście się w jakiejś skalistej dolinie w górach, było tu kilka mizernych sosen i mnóstwo potężnych kolumn,naturalnie uformowanych z kamienia.
Castiel i mężczyzna z wachlarzami wylądowali na dole,natomiast ty i cała reszta na górze doliny aby bezpiecznie obserwować walkę,mieliście dużo miejsca do siedzenia...kilka osób pomagało usiąść staruszkowi,który robił to powoli,a przy każdym szybszym ruchu coś strzelało mu w stawach

- Może i masz rację, ale ja w ogóle nie znam swoich zdolności, a chcę zobaczyć jak to wszystko wygląda - powiedziałam do chłopaka.
Westchnęłam. Będę musiała przeprosić starca, bo ja nie znam się w ogóle na swoich mocach, a chciałabym się dostać do tej gildii, bo inaczej raczej sobie miejsca w tym świecie nie znajdę. Patrzyłam się na chłopaka co on takiego będzie miał zamiar zrobić i zainteresowana poruszałam swoim ogonem. Ale byłam też trochę roztrzęsiona przy tym wszystkim. Ludzie tutaj mają jakieś moce, a ja jestem z daleka od domu...

-Formacja wiatru-biała ważka-Powiedział mężczyzna rozkładając ręce,jak się okazało na plecach też miał dwa spore wachlarze,które rozłożyły się szeroko niczym skrzydła i zaczęły szybko trzepotać unosząc go w powietrze
-Magia wachlarzy-pneumatyczne siekanie-pozostałem wachlarze oderwały się od jego ciała i zaczęły energicznie wachlować posyłając w stronę Castiela setki powietrznych cięć.
Chłopak zmrużył oczy,lekko ugiął kolana i...zwinnie zaczął wymijać wszystkie ciosy,podskakując,odbijając się od kamieni i wykonując skomplikowane ruchy,które normalnemu człowiekowi poważnie nadwyrężyłyby kręgosłup.
W mgnieniu oka znalazł się w powietrzu,a dokładniej na plecach przeciwnika przykładając kły do jego szyi
-Zwycięża Castiel!-Zawołała mistrzyni zanim chłopak zdążył ugryyźć i zaraz oboje znaleźli się koło Ciebie wyrastając z fioletowego kręgu.
Z bliska zauważyłaś,że wachlarze białowłosego pokryte były białymi kręgami,ledwo widocznymi na jasnych wachlarzach.
-Twoja kolej-Zwróciła się do Ciebie kobieta-Wybrałaś już przeciwnika?

Kiwnęłam głową. No i tutaj czas na starca. To trochę nie fair ale muszę. Nie wiem czy z którymkolwiek innym członkiem gildii bym wygrała.
- Świetnie ci poszło, Castiel - powiedziałam do chłopaka.
Byłam pełna podziwu co do zwinności i zręczności chłopaka. Aż dziw bierze... Chociaż jako wampir pewnie ma mnóstwo możliwości. Chociaż mimo wszystko ciągle się go obawiałam.

-Wybrałaś Oriego...w tym świecie nie wszystko jest takie jak się wydaje,pora byś się o tym przekonała-Powiedziała mistrzyni,nim się spostrzegłaś byłaś już na dole,a na przeciwko Ciebie w sporej odległości starzec zwany Orim,czas na Twoją walkę

- Dlatego miałam wątpliwości co do tego - odpowiedziałam mistrzyni. - Ale ju żtrochę za późno - westchnęłam nieco zrezygnowana.
Jak się znalazłam na polu walki to rozłożyłam skrzydła i poleciałam do góry. Zaczęłm sszybko krążyć wokół dziadka by móc się namyślić. Miałam wątpliwości co do tego. Najwyżej nie dam rady i spróbuję kiedy indzie .

Usłyszałaś całą symfonię nieprzyjemnych trzasków,strzyknięć i chrupnięć,gdy Ori się prostował,już po chwili staruszek...nie,mężczyzna w sile wieku stał przed Tobą gotowy do walki,jakimś cudem nie zauważyłaś wcześniej mocno rozbudowanych mięśni i silnej opalenizny...a może to jakiś rodzaj jego magii?

No tego mogłam się spodziewać. Wyhamowałam skrzydłami i, lekko nimi poruszając, zawisłam z powietrzu. Zaczynałam się coraz bardziej obawiać tego wszystkiego. Dość specyficzna jest ta magia. W końcu muszę się zdecydować na atak, ale co ja mogę takiego zrobić, przeciw tak silnemu mężczyźnie? Czekałam na jego atak, wtedy szybko spuszczę się w dół i go złapię za nogę. Może moje skrzydła chociaż chwilę wytrzymają takie obciążenie. Jak mi się uda to zrzucam go na skały.

-Złaź tu,muszę Cię pokonać!!-Krzyknął mężczyzna i zaczął się wspinać po jednej z naturalnych kolumn,jego twarz miała czerwony odcień z wściekłości...i jakby odmłodniał,zarost stał się nieco rzadszy,a włosy jeszcze pojaśniały, teraz miał na głowie słomiany blond...ciekawe