By Moyra była z niego dumna - gra Kaimiego

- Musiałam spędzić tydzień w pewnym starym grobowcu - powiedziała dziewczyna. - Prócz tego, że to grobowiec to nie było źle - uśmiechnęła się lekko.
W oddali dało się słyszeć jakiś ryk, na który ciarki wam przeszły po plecach. Dziewczyna rozejrzała się wokoło i zaczęła zbierać duże gałęzie i liście.
- Zrobię nam schronienie w razie deszczu, popołudniu prawie codziennie mamy burze - powiedziała.

-Tydzień w grobowcu,a mi dali tylko noc na wyspie,albo faktycznie jej nie lubią albo ta wyspa może sprawić nam niezłe kłopoty
Zacząłem przechadzać się po wsypie zbierając liście i patyki,a także kamienie (aby obciążyć schronienia gdyby zerwał się wiatr) i glinę (do uszczelnienia),dzięki temu nasze schronienia będą bezpieczniejsze i cieplejsze,a z tego co zostanie będziemy mogli zrobić ognisko. Położyłem wszystko na ziemi i pomogłem Kris budować nam schronienie

Dziewczynie szło to nawet nieźle. Widać była w tym wprawiona. Jednak wkrótce... zaburczało Ci w brzuchu. A no tak, nie masz nic ze sobą, więc co sobie znajdziesz lub upolujesz to jest Twoje...
- Wolisz mięso czy owoce? - spytała dziewczyna, dokańczając wasze prowizoryczne miejsce noclegu, które nawet porządnie wyglądało.

-Mięso,ale jeśli mamy jedno i drugie to mogę przygotować coś smaczne...zgaduję,że idziemy na polowanie?-Zapytałem sięgając po jeden z ostrzej zakończonych patyków,miałem nadzieję,że patyk nie różni się aż tak bardzo od miecza,włóczni czy trójzębu,którymi przychodziło mi już walczyć

Dziewczyna po chwili się lekko zaśmiała i pomogła Ci naostrzyć patyk swoim scyzorykiem.
- Tylko tyle udało mi się przemycić - powiedziała rozbawiona.
Niedługo ruszyliście w drogę. Szybko natrafiliście na trop jakiegoś zwierzęcia... Prawdopodobnie sarny. Jednak kilkanaście minut potem natrafiliście na rozszarpanego zwierza...

-Nie podoba mi się to,jest tu jakiś drapieżnik i to najwyraźniej głodny-Stwierdziłem,pochyliłem się nad ciałem zwierzęcia,przy odrobinie szczęścia mogłem rozpoznać ślady kłów,albo znaleźć odciski łap bądź kopyt,Moyra jako smok nauczyła mnie podstaw łowów.Wciągnął powietrze przez nos,probując rozpoznać zapach drapieżcy lub chociaż zwietrzyć nową zwierzynę na obiad

Tak więc wkrótce wyczułeś, że ten drapieżnik to prawdopodobnie... Jaguar! I to dość sporych rozmiarów. Dziewczyna przyglądała Ci się jak węszysz. Wkrótce mogłeś stwierdzić, gdzie uciekła reszta stada, w którym było to zwierzę...
- Głodny a my mamy zakaz używania magii - wzdrygnęła się dziewczyna.

-Jaguar,chyba tylko jeden...za to nasz posiłek jest tam-Wskazałem w stronę z które dochodził do mnie zapach stada
Popatrzyłem na dziewczynę i uśmiechnąłem się poprawiając grzywkę
-Mamy zakaz używania magii,a nie broni czy siły,widziałem zaledwie ułamek twoich umiejętności ale wydaje mi się,że z łatwością radzisz sobie w walce wręcz i z bronią,a ponieważ mamy nóż,to nie jest tak źle-Stwierdziłem

- No tak, dość sporo potrafię - powiedziała dziewczyna.
Wkrótce ruszyliście w kierunku, gdzie udało się stado.
- Masz wyostrzone zmysły? - spytała się w końcu.
Wskoczyła na drzewo i zaczęła przeskakiwać po gałęziach z jednego na drugie by się rozglądać wokoło, czy czasem czegoś nie widać. Robiła to wyjątkowo cicho i zręcznie. Lepiej niż ostatnio, kiedy ją widziałeś.

-W pewnym sensie-Odpowiedziałem,mimo wszystko dalej jej nie ufałem...a przynajmniej nie na tyle aby zdradzić jej moją tajemnicę.
Nim zdążyła zareagować wybiegłem z krzykiem w stronę stada...dlaczego?Otóż kolejna nauka ze smoczych polowań,jeśli w stadzie jest słabe ogniwo zostanie ono z tyłu wyprzedzone prze resztę stada i pozostawione na pastwę drapieżnika,nieraz nawet zadeptane co ułatwiłoby nam sprawę

Wkrótce dotarłeś. Zwierzęta zaczęły uciekać ile sił miały w nogach. Po chwili dał Ci się wypatrzeć słabszego osobnika, który miał dość sporą ranę z boku. Dziewczynę trochę zaskoczyły Twoje działania, ale po chwili wykorzystała swoje umiejętności i swoim nożem celnie rzuciła między oczy zwierzęcia. Aż nie byłeś w stanie uwierzyć, że można tak szybko zareagować w tym wypadku...
- I jak? - stanęła na chwilę przed Tobą zadowolona z siebie, po czym ruszyła w kierunku zwierzęcia.

-Niezły cel-Przyznałem-Wolałbym nie być Twoim obiadem...jeśli nie umiesz oprawić zwierzęcia to daj mi nóż...i lepiej nie patrz to dosyć obrzydliwe-Stwierdziłem wyciągając dłoń po nóż.
Jeśli umiałaby oprawić zwierzę byłby zaskoczony...znowu,babranie się w zwierzęcych wnętrznościach czy samo oskórowanie zwierzęcia jakoś mi do niej nie pasowało

- Potrafię, ale niezbyt lubię - powiedziała.
Tak więc to raczej ty musisz się zajmować robotą przy tym zwierzęciu. Dziewczyna natomiast nie chcąc patrzeć zaczęła wędrować po okolicy.
- Poszukam jakichś owoców - powiedziała.
Niedługo po tym zniknęła ci z pola widzenia, a ty stałeś nad jeszcze ciepłą kupą mięsa do obróbki.

Zacząłem zdzierać skórę ze zwierzęcia,po czym rozłożyłem ją obok,na razie posłuży jako worek do przenoszenia mięsa,po oczyszczeniu i wysuszeniu będzie świetnym okryciem na wieczór.
Kawałek po kawałku wycinałem coraz to smaczniejsze kąski,wątrobę,serce i inne bardziej znane ze sklepów mięsnych części,flaki,żołądek czy nerki zakopałem głęboko pod ziemią,wymagały one specjalnego czyszczenia (zwłaszcza nerki,które trzeba moczyć w mleku),a na to nie mieliśmy ani czasu ani sprzętu,więc należało coś zrobić aby nie zwabić drapieżników.
Zdatne mięso zawinąłem w skórę i ruszyłem za dziewczyną

Wkrótce znalazłeś dziewczynę, która wykorzystała swoją bluzę by przenieść trochę owoców, które nazbierała. Została jej sama bluzka na ramiączkach.
- Szybko się z tym uporałeś... - powiedziała.
Niedługo po tym ruszyliście w kierunku waszego prowizorycznego szałasu. Paulina siadła na ziemi i się rozejrzała wokoło czy nie ma niczego podejrzanego. Po chwili wyjęła z kieszeni kilka liści i innych części roślin.
- Co jak co ale bez przypraw mięsa nie zjem - powiedziała lekko rozbawiona, po czym podała Ci to wszystko.
Wyglądało na to, że nieźle odszukiwała przeróżne zioła.

/Paulina?/
-W takim razie ja przygotuję mięso,a ty rozpal ogień-Powiedziałem,cóż,ja sam nie mogłem rozpalić ognia,nie mogłem zionąć ogniem z dwóch powodów,nie chciałem aby moje zdolności zostały odkryte,a po za tym nie wolno nam używać magii...no i nie nauczyłem si,ę rozpalać ognia ręcznie.
Rozłożyłem mięso i zacząłem nacierać je odpowiednimi ziołami,następnie zmiażdżyłem kilka soczystych owoców,wyjąłem z nich pestki,ogryzki i pozostałe nie jadalne elementy i zawinąłem w mięso,dzięki temu mięso nie tylko będzie miało smaczne nadzienia ale i nasiąnie owocowym sokiem w trakcie pieczenia